Sylwia Caban: Treści i formy / Malarstwo. Rzeźba

Wystawy indywidualne w Polsce /
 nazwa
Treści i formy / Malarstwo. Rzeźba / Contents and forms / Painting. Sculpture
 termin
 artyści
 wstęp
Darmowy

Znając Panią Sylwię jeszcze z Jej studiów w Akademii jestem zaskoczony, poznawszy propozycję pińczowską. Wychowanka prof. Rajmunda Ziemskiego, ortodoksyjnego abstrakcjonisty (informel), wrażliwego kolorysty z rodowodem pejzażysty – okazuje skrystalizowaną osobowość malarską oraz rzeźbiarską. I jeszcze głęboko wrażliwą na aktualności. Jej dojrzały warsztat twórczy reaguje na dojmujące wydarzenia, jak to przed Nią czynili Goya, Delacroix czy Picasso. To cecha charakteru, bo wielu z nas długo przetrawia emocje, nim nada im właściwy kształt (albo i nie). Sylwia Caban reaguje spontanicznie, rejestrując świeże emocje właściwymi kolorami i kształtami. Ten „impresjonistyczny” temperament pozwala Jej na bezpośredni kontakt nie tylko z wydarzeniami, ale i na żywą reakcję widowni. Nikt nie ma wątpliwości w 2022 roku, gdzie znajduje się chłopiec z pociskiem artyleryjskim i czego może spodziewać się ten – prawie dzieciak… Tacy przecież walczą i giną tam na wschodzie. Cała seria prac nazwanych „Wariant gry”, potem „Chłopiec” (z nagim torsem i pistoletem), „Zabawka”, czy kolejna seria pn. „Wyjdź” nie pozostawia wątpliwości, co komentuje Artystka w tym upiornym czasie. Profesor Ziemski byłby pewnie zaskoczony, ale pewien jestem, że i dumny.

Sztuka asemantyczna (geometria, taszyzm, action-painting, informel) programowo odcina się od treści nazywalnych, ale jest przecież formą każdego dzieła. Tak jak i geometria. Wszelkie -izmy, tak wielbione przez tzw. znawców sztuki, to nic innego jak szczególna ekspozycja jednej z cech dzieła, które wszystkie są zawarte w tych najprzedniejszych. A ponieważ ponad wszelkie wątpliwości postęp sztuki nie dotyczy, nie przejmujmy się, kiedy usłyszymy, że dziś tak się nie maluje! W sztuce nie ma miejsca na mody. Spokojnie poczekajmy dwieście lat…

Drapieżny cykl ukraiński (tak to nazwę) Artystka zwieńcza obrazami dowodzącymi dydaktycznej maestrii Jej promotorów. „Portret” czy „Ogień w lesie” są nienachalnie przedstawiające, bliskie kolorystycznie malarstwu Ziemskiego, którego nie bez racji prof. Jacek Dyrzyński nazywał jednym z trzech największych (wówczas) malarzy warszawskich. W niczym to nie umniejsza indywidualnej atrakcyjności malarskiej Sylwii Caban. Nic lepszego i mądrzejszego nie można oczekiwać od wychowanków niż wybicia się na samodzielność – powie to każdy uczciwy nauczyciel. „Tkanina” to z pozoru czysta, ekspresyjna abstrakcja rodem gdzieś z Francisa Bacona (w prostej linii potomka XVII-wiecznego renesansowego filozofa o tym samym imieniu i nazwisku), ale jakże mocno punktująca tę przejmującą wizję malarską.

Dużym zaskoczeniem jest dla mnie biegłość Sylwii Caban w rzemiośle rzeźbiarskim. Kształcenie artystyczne w naszym kraju opiera się na możliwie szerokim spektrum kwalifikacji zawodowych, wspieranym przez najistotniejsze dyscypliny humanistyczne, od podstawowej filozofii poczynając. Budując kiedyś dla Rady Wyższego Szkolnictwa Artystycznego standard edukacyjny dla kierunku grafika, wśród podstawowych kwalifikacji, obok malarstwa jako alternatywę umieściłem rzeźbę. Jeden z najwybitniejszych wówczas grafików, nie tylko w kraju, jakim był Eugeniusz Get-Stankiewicz, nie odróżniał kolorów. Był daltonistą, a zarazem jednym z najznakomitszych artystów! Może się przecież zdarzyć, że ułomność (?) zamieniamy w atut. „Gecio”, tak go nazywaliśmy przyjaźnie, robił również rzeźby, a to autoportret na kostce bazaltowej, którą w sobie znanym miejscu umieścił w miejskim bruku „twarzą” do dołu, a to gawrona z brązu umocował na drzewie ulubionym przez ptaki, a to goły Gecio jako czarnoskóry karzeł znalazł się nad wejściem do odbudowanej kamienicy. Bezinteresowne, czyste akty twórcze. Obyśmy takich mieli więcej, a nie musieli myśleć, jak reagować na barbarzyństwo. Nie jest bowiem prawdą, że inter arma silent Musae. Jesteśmy ludźmi i jak wszyscy traktujemy zdziczenie z odrazą. Sztuka to nasz warsztat i język. Robimy to, bo musimy. Bo potrafimy. Niektórzy robią to najlepiej. Pokaże czas.

Rzeźbiarska biegłość Sylwii Caban to „Adwersarz”, którego fragment umieszczono na okładce i na plakacie wystawy. Inne Jej prace każdy profesjonalista musi ocenić wysoko, bo giserska pewność to „wyższa szkoła jazdy”, szczególnie gdy chodzi o lekceważone aluminium. Te niewielkie z pozoru prace mają monumentalny charakter za sprawą specyficznego wyrazu. „Wojownik” czy „Czarny Generał” to znakomite realizacje przestrzenne, mogące zaszczycić każde wnętrze. Wybitny artysta z Gdańska prof. Stanisław Radwański, były rektor tamtejszej ASP, takimi niewielkimi rzeźbami zainteresował zagranicę, gdzie okazało się, że monumentalizm nie jest funkcją tylko trzech wymiarów!

Szczególne wrażenie robi „Mechaniczny koń” (aluminium, granit z 2022 roku), nawiązujący do niedawnych wybitnych realizacji prof. Janusza Pastwy, ale i do mało znanych rysunków prof. Haliny Chrostowskiej. Tutaj antyczne źródła wielkiej sztuki z kręgu Śródziemnomorza są zupełnie ewidentne. Jeśli w przyszłości kanon edukacji plastycznej nie zostanie podważony, to będzie można się spodziewać, że pierwotny akronim „mgr” (tzn. malarstwo, grafika, rzeźba) w kształceniu twórców nadal będzie miał dobrą przyszłość.

Rafał Strent

Sylwia Caban: Treści i formy / Malarstwo. Rzeźba